Ola ma dwadzieścia lat. Parę tatuaży, 92 blizny, kolorową głowę i oczy (prawie) czarne. Śmieje się osiemdziesiąt siedem razy w ciągu dnia, a płacze – pięć razy w tygodniu. Ma ukochane martensy, które się na niej mszczą kiedy w nich nie chodzi. Trzysta trzydzieści dziewięć marzeń i aparat. Ma psa i pająki pod łóżkiem.
Kocha nosić sukienki i spódnice, niekiedy – koronkowe staniki (o ile w ogóle). W ciągu roku robi tyle zdjęć, że jej komputer nie wie co się dzieje. Kocha róż i pandy, a nade wszystko ceni sobie wolność. Czuje się ze sobą dobrze, swobodnie i kocha siebie. Traktuje się jak przyjaciela, który z akceptacją i ciepłą sympatią spogląda na ciało. Skupia się na tym, by być dobrym człowiekiem. Wie, że nie wygląd jest najważniejszy, a to, co w środku, to, co sobą reprezentujemy. Daje światu wiarę w lepsze jutro, marzenia, uśmiech.
To ja, Ola.
Zodiakalny wodnik, piszę o wszystkim i niczym. Nie ma dla mnie tematów tabu. Zapytacie co tu robię. Odpowiem krótko i na temat: nie wiem. Piszę o tym co mi w duszy gra, a gra wiele.
Cała orkiestra pod dyrekcją Maestra. Czysta harmonia. Brzmienia ogólnie konsonansowe. Choć i dysonanse się zdążają. Wtedy inaczej patrzy się na Dyrygenta, ale zawsze z tą Miłością. Staram się. Piszę co mi w duszy gra, trzy, cztery i… Życie. Chcę żeby było tu normalnie, na luzie i bez bufonady – po ludzku i z miłością przeogromną. Więc kiedy wstawię przecinek nie tam gdzie powinnam bądź stworzę abstrakcyjne zdanie – nie zwracaj uwagi.
Także witam Cię serdecznie, rozgość się, zaparz ulubioną herbatę, trochę czasu spędzimy razem. Nie jestem pewna, czy to właściwy moment, aby porozmawiać o czymś osobistym, ale muszę to zepsuć i myślę, że to zadecyduje kto zostanie tu na dłużej, więc tak.
Coś o miłości własnej; wszyscy codziennie nauczamy o miłości własnej. I myślę, że wszyscy wiemy, że kochanie siebie to niesamowita trudność każdego dnia.
Zmieniamy się i rośniemy z każdą sekundą, kiedy oddychamy, śpimy, myślimy, piszemy, rozmawiamy, śmiejemy się, płaczemy. Każdy dzień jest nowym wyzwaniem i musimy być przygotowani do walki o siebie.
Wszyscy walczymy w bitwie. Wszyscy walczą ze sobą przynajmniej raz w życiu. I nie powinieneś zniechęcać kogokolwiek do walki. Nie powinieneś osądzać kogokolwiek za rozwój. Nie powinieneś osądzać nikogo za walkę, płacz, załamanie się, ponowne wstawanie i kopanie w dupę. To może zabrzmieć trochę niezręcznie, ale wszyscy jesteśmy silni i piękni, a my wszyscy zasługujemy na najlepsze życie i powinniśmy być dla nas najważniejszym priorytetem.
Nikt nie ma prawa skrzywdzić Cię za bycie sobą. I jeśli ktoś Cię skrzywdzi – nie powinieneś się z tego powodu zamartwiać.
Mówię ci – przez ostatnie sześć lat otrzymywałam tak wiele nienawiści, a także bardzo głupie komentarze od członków klasy, przyjaciół, a nawet mojej rodziny. I wiele osób powiedziało mi obrzydliwe rzeczy. Ale nie obchodzi mnie to i myślę, że nigdy się tym nie przejmowałam, bo gdybym za bardzo się przejmowała, już bym się zabiła.
Zawsze jest „jasna strona życia”. Tak wiele osób powiedziało mi, że im pomagam, a ja po prostu jestem i staram się wyrzucać te brzydkie myśli. Słyszę: „jesteś ekscytująca, ponieważ nie poddałaś się i nadal tu jesteś i walczysz” – nie było łatwo. I muszę powiedzieć, że jestem z siebie dumna i jestem z Was dumna, mimo że możesz przestać walczyć każdego dnia – wciąż żyjesz i walczysz. Wszyscy walczymy w wojnie, o której nikt nigdy się nie dowie, i to jest w porządku. Życie nie jest łatwe, ale zawsze może być lepiej. Kochajmy się!