Mateusz Wrazidło. Ślązak, doktorant na Politechnice Śląskiej, inżynier mechanik, miłośnik flory, naukowiec, eksplorator, przyrodnik, badacz roślin endemicznych i autor publikacji naukowych. Człowiek skromny, ale ciekawy świata, skrupulatnie badający rzadkie gatunki roślin na krańcach świata. Człowiek przygoda.
Wszystko zaczęło się w 2003 r., gdy 9-letniego Mateusza zafascynowały rzadkie okazy roślin mięsożernych. Przeżycie było z gatunku objawień i naznaczyło przyszłość Mateusza, chociaż wydarzyło się w szkolnej ławie, podczas zwykłej lekcji biologii. Ot, nauczycielka pokazała klasie rosiczkę i powiedziała, że to roślina, która potrafi zjeść zwierzę. To wystarczyło, by rozbudzić fascynację małego Mateusza, który postanowił poznać krwiożerczą stronę roślinnego świata.
Na pierwszy terenowy wyjazd botaniczny pojechał w wieku 11 lat z rodzicami w Tatry. W międzyczasie wyprosił zakup tropikalnego dzbanecznika, mięsożernej roślinki, którą zaczął hodować na parapecie nie podejrzewając, że wkradnie się w jego serce, zaszczepiając wielką miłość do tropikalnej zieleni. Rozpoczęła się stale rozrastająca się hodowla, a wraz z nią nowe życie Mateusza. Były książki, atlasy, wertowanie literatury, poszukiwanie informacji, wreszcie w 2015 r. pierwsza podróż na arktyczny archipelag Svalbard – trekking, by sprawdzić się w terenie. Teraz bada rośliny endemiczne w Ameryce Południowej.
– Uwiódł mnie wysublimowany mechanizm pułapkowy rosiczki. Później skupiłem się na tropikalnych roślinach mięsożernych, a w końcu na roślinności wyżyny gujańskiej, zwłaszcza tej rosnącej powyżej 1500 metrów, w górskiej strefie roślinności zwanej Pantepui, m.in. w paśmie Pacaraima, na pograniczu Gujany, Brazylii i Wenezueli. Rosną tam m.in. mięsożerne heliamfory – opowiada Mateusz Wrazidło.
Mateusz od lat poszerza swoją botaniczną wiedzę, uprawiając wymagające gatunki w swoim konserwatorium i jednocześnie ucząc się o ich naturalnym środowisku podczas licznych wypraw dokumentujących rzadkie rośliny. W praktyce wygląda to tak, że organizuje wyprawy w poszukiwaniu unikatowych gatunków w różnych zakątkach świata, by poznawać ich siedliska.
Wyjazdy najczęściej organizuje samodzielnie, z zaufana ekipą, a od niedawna także z żoną Julią. Efekty swoich wypraw udawało mu się publikować w specjalistycznych pismach naukowych oraz branżowych, m.in. National Geographic. Mateusz był m. in współautorem opisu nowego gatunku rośliny – storczyka Epidendrum katarun-yariku. Pracuje obecnie nad opisami kolejnych znalezisk. Główną częścią wypraw są wymagające, wielodniowe trekkingi. Bywa, że wymagają one poszukiwania szlaków wiodących nieraz w miejsca nieodwiedzane przez dekady. Mateusz specjalizuje się w górach stołowych „tepui” Ameryki Południowej. Organizował m.in. wyprawę na płaskowyż Waukauyengtipu w Gujanie – miejsce eksplorowane wcześniej przez badaczy tylko raz, w 1997 roku. Nikt nie zapuszczał się tam przez ponad 20 lat, aż do wyprawy Mateusza.
Wyprawa trwa zazwyczaj około 3-4 tygodni. Trzeba być przygotowanym psychicznie, bo bywa ciężko.
Są ulewy, chłód, zmęczenie, błoto, przedzieranie się przez zarośla, śmiertelnie niebezpieczne węże – np. żararaki lancetowate. Śpi się w namiocie albo w hamaku z moskitierą.
– Paradoksalnie to jest moja strefa komfortu, o wiele trudniej znoszę „normalność” współczesnego świata, gwarne miejsca pełne ludzi. Na wyjazdach rozpycha mnie energia, regeneruję się w izolacji i dziczy. Ludzie oczywiście są jednak najważniejszą częścią każdego projektu. Bazuję na moich zaufanych przyjaciołach i wsparciu osób, którzy znają dane miejsce, pomagają w planowaniu i organizacji wyprawy. Zwłaszcza w takich miejscach, jak Ameryka Południowa trzeba działać w zgodzie z rdzennymi społecznościami. Ich pomoc jest nieodzowna. Każdy taki wyjazd jest dla mnie wyczerpujący fizycznie, ale nie psychicznie – wręcz przeciwnie. Tak spędzam swoje urlopy. Wiele uczę się wtedy o świecie, ale też o samym sobie – mówi Mateusz Wrazidło.
Mateusz jest członkiem nowojorskiego The Explorers Club i Królewskiego Towarzystwa Geograficznego w Londynie. Na co dzień pracuje w rodzinnej firmie, badawczo rozwija się w Instytucie Podstaw Konstrukcji Maszyn Politechniki Śląskiej. Robi doktorat, którego tematem jest stworzenie autonomicznego systemu do hodowli roślin.
– Eksploracja świata nie ma większego sensu, jeśli jej wyniki nie są rozpowszechniane i udostępniane innym. Jestem przekonany, że aby rozbudzić ciekawość i poszerzyć zrozumienie świata przyrody, każdy naukowiec, fotograf lub odkrywca, niezależnie od dziedziny, w której się specjalizuje, musi nauczyć się dzielić swoimi doświadczeniami. Opowiadanie historii ma szczególną moc inspirowania, intrygowania i motywowania. Efekty swoich projektów prezentuję podczas wydarzeń publicznych i wystaw. Niezależnie od tego, czy jest to festiwal z tysiącami słuchaczy, czy prywatne wystąpienie w odosobnionej górskiej chacie, zawsze staram się rozbudzać ciekawość dla świata przyrody – dodaje Mateusz.
Więcej informacji na temat odkryć Mateusza Wrazidło znaleźć można na stronie internetowej www.explority.eu oraz na Instagramie Mateusza: @mateusz_explority.
Ważniejsze wyprawy Mateusza Wrazidło:
• 2017 r. – Acopan-tepui i masyw Aprada-tepui (Wenezuela) oraz masyw Kinabalu (Sabah, Malezja);
• 2018 r. – Sawanny Rupununi i płaskowyż Kaieteur (Gujana), masyw Ptari-tepui (Wenezuela), sawanny w departamentach Vichada oraz Guaviare (Kolumbia);
• 2019 r. – Wyprawa na Waukauyengtipu oraz Mount Roraima od północnej strony (Gujana);
• 2022 r. Arktyczna wyprawa żeglarska na Spitsbergen w poszukiwaniu najbardziej na północ wysuniętych siedlisk roślin mięsożernych na świecie – tłustoszy alpejskich;
• 2023 r. – wyprawa na Mount Roraima od strony wenezuelskiej.