W piątek przed południem na ul. Strzeleckiej w Toszku, na łuku drogi krajowej nr 94, doszło do groźnego wypadku. W wyniku zderzenia dwa samochody wpadły do rowu. Jedna osoba doznała poważnych obrażeń. Na miejscu błyskawicznie pojawili się policjanci gliwickiej grupy Speed.
Około 10.30, w czasie kontroli pojazdu w Pawłowicach, obok patrolu zatrzymał się samochód. Jego kierowca poinformował, że dwa kilometry dalej doszło do wypadku, w efekcie którego do rowu wpadły dwa auta.
By ratować życie poszkodowanych, policjanci natychmiast zakończyli kontrolę i ruszyli na miejsce zdarzenia. Jak się okazało, byli najbliżej ze wszystkich służb ratowniczych i dotarli tam jako pierwsi. Sierż. sztab. Marcin Rydel i asp. Ewelina Kuźniarz wciąż udowadniają, że grupa Speed nie tylko wlepia mandaty, lecz przede wszystkim profesjonalnie udziela pomocy. Kiedy więc, poza rozbitymi pojazdami, spostrzegli kilka osób, a za nimi leżącą zakrwawioną kobietę, rzucili się na ratunek. Wstępne oględziny wskazywały, że obrażenia kierującej są poważne. Ranna była przytomna, ale miała kłopoty z oddychaniem.
Jak później ustalono, 34-letnia mieszkanka powiatu gliwickiego jechała toyotą yaris w stronę Opola, gdy na niewielkim łuku drogi straciła panowanie nad kierownicą. Po zjechaniu na lewy pas, zderzyła się ona z jadącą z naprzeciwka skodą. Oba pojazdy wpadły do rowu, zaś kobieta wypadła z auta przez okno.
68-letni kierowca skody, również mieszkaniec powiatu gliwickiego, początkowo nie skarżył się na stan zdrowia, jednak po chwili poczuł się gorzej, więc trafił do szpitala. Obrażenia 34-latki okazały się na tyle poważne, że trzeba było wezwać śmigłowiec medyczny.
W trakcie prowadzonych oględzin policjanci stwierdzili, że kierujący nie mieli zapiętych pasów bezpieczeństwa. Siły odśrodkowe oraz uderzenia, przeciążenie i wybuch poduszek, przyczyniły się do obrażeń powstałych u poszkodowanych.
Na miejscu pomocy udzielali również strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej z Toszka i Państwowej Straży Pożarnej z Pyskowic oraz medycy z dwóch karetek pogotowia.