Oszuści szukali naiwnych na ul. Zwycięstwa. W ich sidła wpadł 66-letni gliwiczanin.
Metoda jest znana od lat, ale jak widać nadal znajdują się osoby, które nadal dają się nabierać. Schemat przestępstwa zawsze jest podobny. Oszuści działają parami i w pobliżu banków. Jeden z nich zaczepia wytypowaną osobę i łamaną polszczyzną tłumaczy, że ma do sprzedania po okazyjnej cenie złote monety. Wtedy „przypadkiem” pojawia się osoba trzecia, która uwiarygadnia interes, deklarując przy tym chęć dokupienia monet.
Tym razem w pobliżu banku na ul. Zwycięstwa w sidła oszustów wpadł 66-letni mieszkaniec Gliwic. Mówiący łamaną polszczyzną mężczyzna pytał gdzie może sprzedać złote monety. Na miejscu pojawił się kolejny „kontrahent”. Miał kupić wcześniej kilka monet, które sprzedał u złotnika i dużo zarobił, deklarował chęć zakupu kolejnych.
Starszy mężczyzna działając w pośpiechu wypłacił w pobliskim banku 22 tys. złotych i kupił 34 „złote” monety.
„Złoty interes” szybko zweryfikował jubiler, do którego po transakcji poszedł pokrzywdzony. Kiedy wrócił na miejsce transakcji oszustów już nie było. Policjanci apelują po raz kolejny: nie ma „okazji” i „złotych interesów”, które można zrobić na ulicy.