Jedna z czytelniczek napisała do nas w dość nietypowej sprawie. Poniżej prośba pani Anny:
Jako „przyjezdna” często mam problem z topografią miasta. Jakkolwiek z nazwami oficjalnymi radzę sobie przy pomocy nawigacji lub wujka Googla, to wciąż ktoś mnie zaskakuje lokalnymi określeniami typu: zaparkuj „na patelni „, pracuję w „blaszoku”, idę na „zielony rynek” (lub „mały targ”) itd. Jak rozszyfrowałam, to „patelnia” to parking w centrum nad tunelem, „blaszok” to sklep przy Bojkowskiej a „zielony rynek” to targowisko obok Rynku (dlaczego „zielony”?). Dobrze byłoby zrobić taką nieoficjalną mapę miasta z tymi lokalnymi nazwami.
Uważamy, że pomysł jest świetny. Przyszło nam do głowy jeszcze kilka nazw, których używają tutejsi, m.in. „Diabełki”, czyli fontanna z trzema tańczącymy faunami, znajdująca się przez Urzędem Miejskim, „GieCeH” – Gliwickie Centrum Handlowe, „Duży Targ” – chyba każdy gliwiczanin wie, że chodzi o ten przy ul. Lipowej. Zdarza się też określenie „na Kraku”, w domyśle na Placu Krakowskim. Są też tacy, którzy wyjaśniają – to znajduje się w pobliżu „Piotra i Pawła”, nie dodając, że chodzi o kościół. Nie zapominajmy też o tym, że jesteśmy jedynym miastem, gdzie na autobus mówi się „Tramwaj”. Jakie jeszcze lokalne nazwy stosują mieszkańcy Gliwic? Piszcie w komentarzach. Stwórzmy mapę z lokalnymi nazwami!