Gliwiczanin wspomina walki powstańcze. Miał wtedy 21 lat

79 lat temu 1 sierpnia wybuchło Powstanie Warszawskie, jedno z najważniejszych wydarzeń w najnowszej historii Polski. Czas pełen tragicznych dni i godzin, ale też niesamowitej determinacji i woli walki o niepodległość wspomina pułkownik Mieczysław Buczkowski – gliwiczanin, lekarz, powstaniec warszawski. 

1 sierpnia 1944 r. rozpoczęło się trwające 63 dni wystąpienie zbrojne przeciwko okupującym Warszawę wojskom niemieckim, zorganizowane przez Armię Krajową w ramach akcji „Burza”, połączone z ujawnieniem się i oficjalną działalnością najwyższych struktur Polskiego Państwa Podziemnego. Była to największa akcja zbrojna podziemia w okupowanej przez Niemców Europie.

Gdy wybuchło Powstanie Warszawskie, Mieczysław Buczkowski miał 21 lat. 

Pracował w szpitalu na Żoliborzu, który był placówką Zgrupowania „Żywiciel” Warszawskiego Okręgu Armii Krajowej, zaopatrywaną medycznie przez Siostry Zmartwychwstanki. Jeszcze w ostatnich dniach lipca został zaprzysiężony i otrzymał pseudonim „Buk”.

– Czasy były tak trudne do zniesienia, że potrzeba zmian aż kipiała w młodych ludziach. Rwali się do walki. Mieli dość agresji i upokorzeń ze strony Niemców. Wiedzieli, że są rzeczy ważniejsze niż ryzyko, niż śmierć, o które trzeba się bić. Okupacja niemiecka to był czas upadlania narodu i zniszczenia. Panowała nędza i głód, rozstrzeliwania to była codzienność. Wciąż wracają obrazy z tamtych czasów. Pamiętam na przykład, jak pewnego dnia żandarm podszedł do młodej kobiety siedzącej na krawężniku i sprzedającej kartofle. Kopnął ją w twarz i rozdeptał ziemniaki. Ludzie tego nie wytrzymywali, czekali na odwet – opowiada pułkownik Buczkowski.

Jak wspomina Mieczysław Buczkowski, pierwsze walki powstańcze wywiązały się już 31 lipca 1944 r. na Żoliborzu. 

– Strzelanina rozpoczęła się na placu Wilsona. Po ostrych walkach ranni niemieccy żołnierze zostali wzięci do niewoli. My, Polacy, przyjęliśmy tych rannych jeńców na oddział, osobiście ich opatrywałem. Leżeli razem z naszymi rannymi, którzy dzielili się z nimi papierosami. Powinniśmy być dumni, że jesteśmy Polakami, że potrafimy się zachować godnie w niegodnych czasach. To należy zapamiętać z Powstania – podkreśla Mieczysław Buczkowski. 

Kolejne dni upływały mu na opatrywaniu rannych. Dzień mieszał się z nocą, nikt już nie zwracał uwagi na to, która jest godzina, nikt nie liczył zoperowanych ludzi, opatrzonych ran, zamykanych na wieczność powiek. Trzeba było uodpornić się na widok krwi i cierpienia. Po nieudanej próbie przebicia się Polaków do centrum miasta przez dworzec Gdański i ostrzelaniu ich przez niemiecką pancerkę oraz po atakach z 22 i 23 sierpnia rannych było tak wielu, że szpital pracował pełną parą. 

Mieczysław Buczkowski

– Straty były bardzo duże, nie odchodziliśmy od stołów operacyjnych. Byłem jednym z najmłodszych lekarzy, ale na równi staliśmy wszyscy przy stole operacyjnym po 48 godzin. Kiedy już się słanialiśmy, siostry przez rękawy koszul wstrzykiwały nam kofeinę, żeby jakoś jeszcze pracować – mówi Mieczysław Buczkowski. 

W tym czasie pułkownik Buczkowski pracował też w Szpitalu Ujazdowskim, w którym podczas wojny Niemcy stworzyli placówkę dla Ostlegionerów (jeńców z Azji Mniejszej), a równocześnie było to miejsce polskiej konspiracji, utrzymujące kontakt z państwem podziemnym i udzielające pomocy wielu potrzebującym. 1 września szpital został zbombardowany przez lotnictwo i miotacze min. „Buk” został ranny, ale nadal pomagał w transporcie ofiar bombardowania. Odłamek pocisku tkwi w jego czaszce do dziś. 

Koniec Powstania zastał go w szpitalu, w Forcie Sokolnickiego, gdzie goił rany wraz z innymi poszkodowanymi. Przeszedł czerwonkę i zapalenie mięśnia sercowego. Wykończony trafił do obozu przejściowego w Pruszkowie, tzw. Durchgangslager, w którym gromadzono cywilną ludność Warszawy i okolicznych miejscowości. Dzięki pomocy polskich sanitariuszek uniknął transportu do Oświęcimia i trafił do tego jadącego do Generalnej Guberni. Dotarł na Kielecczyznę. Po wojnie udało mu się odnaleźć ranną podczas wojny matkę i ojca, który Powstanie przetrwał na warszawskiej Starówce. 

Mieczysław Buczkowski urodził się 13 kwietnia 1923 r. w Białymstoku. Uczęszczał do szkół w Kaliszu i Warszawie, a w czasie II wojny światowej pobierał naukę na tajnych kompletach na Wydziale Lekarskim Tajnego Uniwersytetu Ziem Zachodnich i Uniwersytetu Warszawskiego. Doświadczenie medyczne zdobywał w dramatycznych czasach wojennych. Po wojnie dokończył studia na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Warszawskiego i uzyskał dyplom lekarza. W 1949 r. został powołany do służby wojskowej. Ukończył specjalizację z chorób wewnętrznych i organizacji służby zdrowia, pracował też jako wykładowca na Akademii Medycznej w Łodzi. Po zakończeniu służby wojskowej zamieszkał w Gliwicach. Podjął pracę w Klinice Chorób Wewnętrznych Śląskiej Akademii Medycznej w Zabrzu, obronił pracę doktorską, a od 1969 r. do 1991 roku był ordynatorem Oddziału Chorób Wewnętrznych Szpitala Miejskiego nr 1 w Gliwicach. Pełnił też m.in. obowiązki dyrektora naczelnego Szpitala Miejskiego nr 1 w Gliwicach i dyrektora Zakładu Opieki Zdrowotnej w Gliwicach. Wykształcił wielu młodych lekarzy. Jest autorem lub współautorem 22 opublikowanych prac naukowych. W roku 1990 przeszedł na emeryturę. Ma żonę Ewę.

Mieczysław Buczkowski został odznaczony Krzyżem Armii Krajowej, Warszawskim Krzyżem Powstańczym, Krzyżem Oficerskim i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, a także Odznaką Pamiątkową Akcji Burza, Medalem Za Warszawę i Krzyżem Partyzanckim.

Źródło: UM w Gliwicach
fot. archiwum prywatne, materiały Muzeum Powstania Warszawskiego

client-image
client-image
client-image
client-image

Podobne artykuły

Ulubiony Portal Gliwiczan

103,911FaniLubię
14,799ObserwującyObserwuj
1,138ObserwującyObserwuj

Inne artykuły