Cztery lata trwało śledztwo w sprawie fałszowania dokumentów.
Do tej pory 250 osób przyznało się do kupna „lewych” świadectw ukończenia szkoły, dojrzałości i dyplomów zawodowych. Dokumenty podrabiał nieżyjący już właściciel zabrzańskiego prywatnego technikum. Pierwsze sygnały o nielegalnym procederze pojawiły się w 2009 roku, choć jak zakładają funkcjonariusze, trwał on nieprzerwanie od 2004 roku. Sprawa jest rozwojowa, do tej pory przesłuchano ponad 500 osób, a zarzuty usłyszało 50 podejrzanych.
Cena podrabianych dokumentów wahała się od 1 tys. do nawet 10 tysięcy złotych! Pomimo tego chętnych nie brakowało. Z przesłuchań wynika, że klienci fałszerza potrzebowali podróbek m.in, aby zdobyć pracę lub awans. Najczęściej jednak były to osoby stroniące od nauki, które chciały przyśpieszyć nieco trwający 3 lata proces edukacyjny. Oskarżonym postawiono zarzuty posługiwania się dokumentami poświadczającymi nieprawdę. Choć grozi za to nawet dwa lata pozbawienia wolności, raczej żaden z podejrzanych nie trafi za kraty. Co ciekawe proceder objął swoim zasięgiem kilka miast, bowiem filie szkoły oprócz Zabrza, znajdowały się również w Gliwicach i w Knurowie.