W środę pisaliśmy o pracach jakie prowadzone są przy okazji przebudowy mostu nad Kłodnicą w ciągu ulicy Dworcowej. Okazuje się, że powód „porządkowania dna rzeki mający na celu zabezpieczenie i umocnienie koryta” może być zupełnie inny od podawanego oficjalnie przez Zarząd Dróg Miejskich.
Wszyscy wiemy jak nieprzyjemny zapach potrafi unosić się nad Kłodnicą kiedy spada ciśnienie atmosferyczne, dzieję się tak zwłaszcza przed burzami. Źródła rzeki znajdują się w południowej części Katowic, w górnym biegu Kłodnica z dopływami płynie przez gęsto zaludnione, przemysłowe tereny Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego, zbierając ścieki przemysłowe z Katowic, Rudy Śląskiej, Bytomia, Zabrza i Gliwic.
Rzeka stanowi także odbiornik wód z kopalń węgla kamiennego. To właśnie muł węglowy powoduje, że nasza rzeka ma niemal czarny kolor.
Jednak z kopalnianego błota odzyskać można dwa produkty: flotokoncentrat i muł węglowy. Ponieważ Gliwice są najniżej położonym miastem Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego to właśnie na naszym odcinku Kłodnicy opada na dno najwięcej cząsteczek miału węglowego. Okazuje się, że jest go tak dużo, że wydobycie i przeróbka w wartościowy materiał energetyczny okazuje się być bardzo dochodowym biznesem. Jak mówi nam jeden z radnych, w Urzędzie Miejskim przygotowywany jest już projekt uchwały powołujący do życia spółkę z większościowym udziałem Miasta, która ma zająć się wydobyciem i przetwarzaniem mułu w pełnowartościowy materiał opałowy.