Przechodząc ulicą Krupniczą w stronę Górnych Wałów nie sposób nie zauważyć bijącego po oczach czarno-czerwonego napisu MUZEUM TATUAŻU.
– Lubisz tatuaże?
– Gdy cię zobaczyłem, zacząłem się zastanawiać. Nie wiem. Jeszcze tego nie przemyślałem.
– Jestem tatuatorem.
– To musi być fajna praca.
– To nie praca, to tworzenie.
„Wszystkie Odloty Chenneya”
Co łączy studio D3XS, Magazyn „Tatuaż – Ciało i Sztuka” oraz Muzeum Tatuażu? Wspólnym mianownikiem jest Piotr Wojciechowski – tatuator, redaktor, muzyk, kolekcjoner.
Muzeum Tatuażu powoli się szykuje na otwarcie podwojów, w poniedziałek mają przyjechać gabloty, później inne bibeloty. Już wkrótce w Gliwicach zostanie powołana do życia placówka popularyzująca historię, piękno i różnorodność zjawiska tatuażu na świecie.
Zbiory Piotra Wojciechowskiego to owoc wieloletniej pasji kolekcjonerskiej, dzięki której w oryginale można będzie zobaczyć: plemienne narzędzia do tatuowania z różnych stron świata; zbiór elektrycznych maszynek od początków XX w. po czasy współczesne; ksiegozbiór publikacji dotyczących tatuażu od XVIII w.; kolekcja japońskich drzeworytów ukiyo-e z XIX w.; ręcznie wykonywanych motywów na tatuaż (tzw. tattoo flash) z przestrzeni całego XIX stulecia; liczne litografie, fotografie i pocztówki z poprzednich stuleci.
Tymczasem podczas pierwszej edycji Wrocławskiego Tattoo Konwentu (28-29 kwietnia) będzie można zobaczyć pierwszą terenową wystawę muzeum. Będzie to kontynuacja wcześniejszych pokazów Piotr Wojciechowski Collection, jakie miały miejsce w poprzednich latach na Gdańskim Tattoo Konwencie (2010 i 2011 rok), czy na pierwszej edycji warszawskiego Body Art Convention (2011 rok). Tym razem jednak wystawa będzie obszerniejsza i bardziej okazała, połączona z pokazem, podczas którego Piotr Wojciechowski wykona tatuaż metodą elektryczną, ale przy użyciu narzędzi oraz technik dostępnych w latach 40. XX w. Celem pokazu będzie uświadomienie współczesnym fanom tatuażu, jak bardzo sprzęt i rozwój techniki determinuje jakość wykonywanych tatuaży, zarówno kiedyś, jak i obecnie. Dzięki pokazowi łatwiej będzie zrozumieć, dlaczego kiedyś nie mógł rozwinąć się tatuaż realistyczny, a tradycyjny tatuaż oldschool’owy był bardzo prosty w swoim wyrazie, swoiście piękny, choć nieraz wręcz „prymitywny”. W początkowej fazie planowany był pokaz ręczną techniką „tebori”, jednakże „tradycyjny” klimat innych atrakcji imprezy (pin-up, stare bryki) skłonił organizatorów i Piotra Wojciechowskiego do zmiany charakteru pokazu oraz samej wystawy na bardziej old school’owy.
RM