Spóźnialscy, którzy nie odbiorą swoich pociech w czasie pracy placówek, mogą mieć problemy!
Jak podaje „Dziennik Gazeta Prawna”, po zamknięciu świetlicy, do obioru malucha może zostać wezwana policja.
Niestety, jak się okazuje dyrektorzy i nauczyciele coraz częściej korzystają z tego kontrowersyjnego rozwiązania. Rodzice już muszą podpisywać deklaracje i oświadczenia, w których obiecują odebrać dziecko do godziny 16 – to jednak za mało. W przypadku zdarzenia losowego, które uniemożliwi przyjazd do świetlicy lub szkoły, dziecko może spotkać traumatyczna wycieczka radiowozem.
Komenda Główna Policji zachęca opiekunów dzieci aby negocjowali godziny otwarcia świetlic. O to czy podobne zgłoszenia zdarzyły się w Gliwicach, zapytaliśmy oficera prasowego policji Marka Słomskiego.
– Nie odnotowaliśmy takiego zjawiska. Dyrektorzy szkół oraz nauczyciele z naszego rejonu rozwiązują problem we własnym zakresie, bez użycia wątpliwego etycznie straszaka w postaci zabierania dzieci do komisariatów. Policja, owszem, może dziecko zabrać w sytuacjach nadzwyczajnych, losowych.
Podaję przykład, rodzice ulegli wypadkowi, nie ma innych osób dorosłych z rodziny, które mogłyby się dzieckiem zaopiekować. Wtedy tak, policja się nim zajmie, przekaże też właściwej placówce opiekuńczo-wychowawczej. Trzeba jednak przyjąć zasadę, że komisariat nie jest punktem do przechowywania dzieci. I chyba każdy normalnie myślący człowiek z dwóch wymienionych miejsc – komisariatu oraz szkoły – jako właściwsze dla swojego dziecka wskaże to drugie.