Od lat w Gliwicach powraca temat przywrócenia tramwajów. Część osób snuje wizję „ekologicznej i nowoczesnej” komunikacji miejskiej, ale rzeczywistość jest brutalna: tramwaj w Gliwicach był i pozostanie reliktem przeszłości, który nie ma żadnego uzasadnienia. Jego powrót to pomysł kosztowny, niefunkcjonalny i sprzeczny z interesem mieszkańców.
1. Tramwaj blokuje ruch
Jednym z głównych argumentów przeciwko reaktywacji tramwaju jest jego uciążliwość dla ruchu drogowego. W Gliwicach tramwaje nigdy nie miały wydzielonych torowisk – jeździły w tym samym miejscu co samochody, blokując i spowalniając ruch. W godzinach szczytu jeden powolny lub zepsuty skład skutecznie korkował całe miasto. Wąskie gliwickie drogi i gęsta zabudowa nie pozostawiają miejsca na budowę nowych pasów dla tramwajów – ich przywrócenie oznaczałoby więc powrót do chaotycznej i nieefektywnej komunikacji.
2. Trasa była mało efektywna
Likwidacja tramwaju w 2009 roku była podyktowana twardymi danymi. Linia nr 4 – jedyna, która funkcjonowała w Gliwicach – była nieefektywna. Tramwaj kursował trasą, która nie odpowiadała rzeczywistym potrzebom mieszkańców. Nie obejmował ważnych osiedli ani kluczowych punktów miasta, a jedynie łączył centrum miasta z Zabrzem. Tymczasem nowoczesna komunikacja miejska powinna docierać tam, gdzie jest największe zapotrzebowanie – i to właśnie gwarantuje system autobusowy, który elastycznie dopasowuje się do ruchu i potrzeb pasażerów.
3. Infrastruktura nie jest nasza
Nie każdy wie, ale torowiska i infrastruktura tramwajowa w Gliwicach nigdy nie były własnością miasta. Ich właścicielem była spółka Tramwaje Śląskie, co oznaczało, że Gliwice nie miały nad nimi pełnej kontroli, ale musiały ponosić koszty ich utrzymania. Władze miasta, zamiast pompować miliony w przestarzały system, podjęły decyzję o jego likwidacji. Co więcej, gliwicka infrastruktura tramwajowa została już zlikwidowana. Trakcja i tory zostały rozebrane, a przestrzeń zagospodarowana. Przywrócenie tramwaju oznaczałoby konieczność budowy nowej sieci od zera – co prowadzi nas do kolejnego punktu.
4. Lepszy szpital czy tramwaje?
Budowa nowych linii tramwajowych, łączących osiedla z centrum miasta, od podstaw to wydatek rzędu kilku miliardów złotych. Przykłady innych miast pokazują, że modernizacja tramwajów pochłania gigantyczne sumy – a w Gliwicach nie mówimy o modernizacji, tylko o tworzeniu całej infrastruktury na nowo. Trzeba by nie tylko położyć nowe torowiska i sieć trakcyjną, ale też kupić tabor i przystosować układ drogowy. Kto za to zapłaci? Podatnicy. A to oni – mieszkańcy Gliwic – już raz wyrazili swoje zdanie.
5. 80% mieszkańców nie chce tramwaju
Przeciwnicy likwidacji tramwaju często przedstawiają siebie jako głos ludu, ale twarde fakty są inne. 80% mieszkańców Gliwic nie chce powrotu tramwaju. Większość gliwiczan docenia elektryczne autobusy, które zastąpiły tramwaj i nie widzi potrzeby wydawania setek milionów złotych na sentymentalny projekt, który miałby jedynie przypominać o przeszłości. Kierowcy cieszą się, że nie ma tramwaju, a większość 20-latków nawet go nie pamięta.
6. Patrzmy w przyszłość
Tramwaj w Gliwicach to zamknięty rozdział i zamiast tracić czas na rozważania o jego powrocie, lepiej skupić się na inwestycjach w rzeczywiste potrzeby mieszkańców, takie jak szpital. Zwłaszcza, że DTŚ, obwodnice i system ITS rozładowały ruch samochodowy i po mieście można przemieszczać się stosunkowo szybko. Mamy też wypożyczalnie rowerów i hulajnóg. Tramwaj? To historia. I lepiej, żeby taką pozostał.