Referendalna zawierucha dopiero się zaczęła a już zaczynają się potknięcia. Już po raz trzeci zebrała się w mieście grupa ludzi żądna odwołania prezydenta, która zamierza uruchomić machinę referendalną. Z obiektywnego punktu widzenia i starając się w pełni profesjonalnie podejść do tego tematu muszę jednak wejść w pewną polemikę z całą akcją.
I mam świadomość tego, iż w mieście istnieje nawet nie mała liczba osób, które mogą się doczepić do wytykania tych błędów twierdząc, że jest to jakiegoś rodzaju chęć poparcia racji Prezydenta, jestem w stanie wziąć na siebie to brzemię.Na początku mam pytanie do organizatorów o zasadność czy wręcz absurdalność niektórych powodów organizacji referendum. Jak można przytaczać wynik procentowy uzyskany podczas wyborów samorządowych jako powód odwołania? Podanie ciekawie brzmiącej liczby 16,5% poparcia wszystkich uprawnionych do głosowania jest jakoś tak chyba z sufitu wyciągnięte. Bo ani to nie jest faktyczny wynik przewagi, ani to nie jest liczba jaką podaje Państwowa Komisja Wyborcza za pierwszą czy drugą turę wyborów (gdzie dla przypomnienia było to 47,62% i 67,44%). Ponoć jest to wynik jaki można uzyskać jeśli wyciągnie się procent tylko z tych, którzy wzięli udział w głosowaniu, choć podążanie tym tropem wydaje się nielogiczne. Ale już pal licho tą liczbę, sam powód jest dziwny. Bo jeśli chodzi o to, że ta liczba to mały wynik to może warto i odwołać wszystkich radnych? Przecież ich wyniki są w tym momencie żenująco słabe! Jeśli tylko po kilka procent dostali to też nie są reprezentantami nas wszystkich. Może przyszły, nowy Prezydent, który otrzyma podobny wynik powinien się natychmiast podać do dymisji? W końcu nie jest prezydentem wszystkich Gliwiczan tylko 17 tyś osób.
Przechodząc do całego stosu innych powodów, od choćby, zbyt długie rządzenie czy dopuszczenie do wprowadzania opłat na autostradowej obwodnicy miasta, to ciężko jest zarzucać nieprawdziwość. Te punkty po prostu zależą od sposobu widzenia. Jeśli Zygmunt Frankiewicz rządzi tym miastem tak długo to nie dlatego że jest złym Prezydentem, lecz nie ma innego równie mocnego kontrkandydata. Gdyby był nieudolny to już dawno by przepadł z kretesem w którychś z kolei wyborach. Zaś co do nieszczęsnych bramek na autostradzie to jest to taka sama wina jego jak każdego naszego posła ziemi gliwickiej. Zaś po raz tysięczny czepianie się hali widowiskowej Podium zaczyna być już lekko zabawne. W tym mieście naprawdę brakuje obiektu na miarę Domu Muzyki i Tańca czy Spodka. Omijają nas wszystkie wielkie imprezy masowe. Są Gliwiczanie którzy chcą aby taki obiekt powstał i chcą być z niego dumni. Nie mówiąc już o restauratorach czy hotelarzach. I wiadomo, że taka inwestycja kosztuje – a i tak przyglądając się kosztom można się miło zaskoczyć ile udało się uciąć i zaoszczędzić. Ten powód wyklucza się też z kolejnym, gdzie zarzuca się Prezydentowi brak stworzenia przestrzeni do spędzania wolnego czasu czy życia kulturalnego. Jeśli będzie ta hala i będą tam imprezy oraz koncerty to będzie też i to miejsce. Po za tym naprawdę radzę zajrzeć do pierwszego lepszego przewodnika miejskiego jeśli zarzuca się brak owych miejsc – bo gdyby wymienić je wszystkie to nie starczyło by miejsca w tym artykule na nic innego. Po drodze Pan Patryk Płuciennik wymienił jeszcze krzywe chodniki ale to już raczej jako swoisty dowcipny przerywnik podczas konferencji.
Ostatni z podpunktów dotyczy braku pomysłu na rozwój i rewitalizację dzielnic w naszym mieście. Tutaj już mocno podniosło mi się ciśnienie bo sam będąc Radnym Osiedlowym staram się aby moje osiedle się rozwijało. I praktycznie każda dzielnica ma takich ludzi, którzy poświęcają swój wolny czas aby działać. Jest to już od lat przyjęta moda zza oceanu aby nie patrząc się na działania władz miasta samemu starać się o jak najlepszy rozwój. Myślenie takie jakie przedstawiono na konferencji pamięta jeszcze czasy PRL-u. Nie mam zamiaru się czepiać kosztów referendum bo i nie ma czego. Każdy ma prawo wystąpić z takim wnioskiem i postarać się o to. W końcu wszyscy tutaj mieszkamy i jeśli istnieje taka wola wśród choćby kilkunastu osób to proszę bardzo. W końcu idąc za hasłem z początku konferencji – jest to w pełni demokratyczna procedura. Bardzo też nie podoba mi się hasło dotyczące braku życia kulturalnego w mieście zastępowanego wyłącznie weekendowym piciem piwa. Bo chyba nie mieszkamy w tym samym mieście jeśli nie dostrzega się tego wszystkiego co praktycznie codziennie się dzieje w naszym mieście jeśli chodzi o sferę kultury. I takie hasło jest obrazą dla licznej rzeszy społeczników oraz inicjatorów kultury w tym mieście. Sama mam okazję pisać o wszystkich imprezach, wystawach oraz premierach odbywających się w całym mieście i nie starcza czasu na poświęcenie miejsca każdej z nich.
Na koniec warto jeszcze wytknąć potknięcie w niedogadaniu się wśród przedstawicieli OKR-u. Bo z jednej strony dowiadujemy się, od Pana Płuciennika, że żadnych kandydatów w razie wyborów wystawiać nie będą. Zaś z drugiej strony od Pana Jaremy- Suchorowskiego, iż posiadają dwóch takich kandydatów lecz nazwisk ich jeszcze nie będą ujawniać. Osobiście i muszę przyznać, że całkiem egoistycznie, życzę jednak powodzenia całemu Obywatelskiemu komitetowi Referendalnemu, a to dlatego, że jestem zwierzęciem politycznym i uwielbiam wojny i wojenki o władzę. Choć spodziewam się raczej wyniku dokładnie takiego samego jak poprzednim razem, zważywszy na to iż wtedy istniała jeszcze zawierucha tramwajowa. Teraz panuje spokój, zmącony jedynie przez sprawę parkingów oraz bramek na A4. A niech by jeszcze kalendarz wyborczy się tak ustawił, iż referendum przypadło na okres wakacji. Ale nic to, czekam z niecierpliwością na zebranie przez OKR tych 15 tyś. podpisów bo przedstawienie czas zacząć.
Jan Mazurkiewicz – socjolog, dziennikarz, radny osiedlowy, wieloletni działacz społeczny.
Zajmuje się działem Kultura w Gliwicach będącego częścią platformy informacyjnej Dzisiaj w Gliwicach.