Rozmowa z Adamem Neumannem, zastępcą prezydenta miasta
Kampania wyborcza w pełni. Kandydaci z różnych list prześcigają się w obietnicach. Co Pan proponuje w swojej kampanii?
Jestem zwolennikiem teorii, że kampania wyborcza zaczyna się następnego dnia po wyborach, bo następne już za kilka lat. Wszystkie działania osoby publicznej, a taką jestem od 12 lat, wpływają na wynik następnych wyborów. Codzienną pracę zawodową staram się wykonywać tak, by służyła w jak najlepszym stopniu wspólnocie samorządowej…
No właśnie, prezydent czy zastępca prezydenta miasta w przeciwieństwie od prezydenta kraju nie pełni tylko funkcji reprezentacyjnej.
Kiedy czytam niektóre dyskusje na portalach społecznościowych, widzę, że wyobrażenie o obowiązkach prezydenta i jego współpracowników daleko odbiega od rzeczywistości. Ogrom zadań przerzucanych sukcesywnie przez rząd na samorząd sprawia, że wielką sztuką jest takie ich prowadzenie, by pojedyncze decyzje dotyczące i tych dużych i tych małych tematów składały się w spójną całość i prowadziły do harmonijnego rozwoju miasta i rozwiązywania bieżących jego problemów. Nie da się wszystkiego zrobić natychmiast, nawet jeśli postulaty są słuszne, nie da się też równocześnie zadowolić wszystkich. Niektóre trudne decyzje, dobre w bliższej lub dalszej perspektywie dla większości mieszkańców, powodują aktywny opór tych, którym się nie podobają. Mam nadzieję, że mieszkańcy potrafią docenić całokształt działań w mieście. Akt wyborczy jest sprawdzianem i weryfikacją naszych dokonań.
Mówi się, że Lud chce „chleba i igrzysk”, a Pan mówi o długoletniej pracy i harmonijnym rozwoju. Kandydaci zwykle obiecują: drogę osiedlową, parking, plac zabaw, sygnalizację świetlną na pobliskim skrzyżowaniu, ścieżkę rowerową itp.
Istotnie, zwykle przed wyborami mamy festiwal obietnic. Niektóre pomysły warte są realizacji, a większość ich z punktu widzenia danej dzielnicy wydaje się „obiecywaczom” niezbędna. Nie wszystkie z uwagi na ograniczenia budżetowe, przyszłe koszty eksploatacji i „moce przerobowe” mogą być w bieżącym okresie zrealizowane. Rzadko też kandydaci w swych w programach wyborczych sięgają do tematów strategicznych, dotyczących całego miasta.
Jakich na przykład?
Gliwice z racji położenia w dolnym dorzeczu stosunkowo krótkiej, ale gwałtownie przybierającej w czasie opadów atmosferycznych Kłodnicy, są narażone na niebezpieczeństwo powodzi. Troską władz jest właściwe zabezpieczenie miasta przed potencjalnym zalaniem. Wiele można by tu mówić o zaniechaniach administracji rządowej (kiedyś RZGW dzisiaj Wody Polskie) i niewykonywaniu ich zadań ustawowych. Ale o tym przy innej okazji. Zdani na własne siły od lat prowadzimy działania, których celem jest stworzenie koniecznych zabezpieczeń przeciwpowodziowych. Jednym z nich powinien być system polderów zalewowych, czyli terenów zieleni, które w okresach nie związanych z zagrożeniem powodziowym służyłyby mieszkańcom do rekreacji i wypoczynku a w czasie powodzi przyjmowałyby nadmiar wody. Niezbędne jest systemowe utrzymywanie, ulepszanie i rozbudowa kanalizacji deszczowej. Są to według mnie jedne z najistotniejszych zadań miasta. Dla dzielnic oddalonych od rzeki nie jest to tak nośny temat, jak nowy plac zabaw czy siłownia.
Coś jeszcze?
Szpital. Bez wątpienia Gliwicom jest potrzebny nowoczesny, o wysokim poziomie świadczenia usług medycznych. I znowu wiele by mówić o obecnym niewydolnym systemie ochrony zdrowia opartym o uznaniowe i arbitralne decyzje NFZ. Czy zadaniem samorządu terytorialnego jest dofinansowywanie źle działającego sytemu, za który odpowiedzialny jest rząd? Zapowiadamy jednak w programie wyborczym budowę nowego szpitala w nowej lokalizacji. Jesteśmy zdeterminowani. Sytuacja finansowa Miasta jest tak dobra, że budowa nowego kompleksu szpitalnego na miarę XXI wieku jest całkowicie realna. Proszę zauważyć, że wszystkie inwestycje zapowiadane i rozpoczynane przez „ekipę Frankiewicza” są w mieście wykonywane, kończone i oddawane do użytku. Podobnie będzie z nowym szpitalem.
To były przykłady tematów strategicznych, a co z tymi mniejszymi, lokalnymi? Czy o tych Pan zapomina? Mieszka Pan w Żernikach i wiem, że tamtejsi mieszkańcy „liczą na Pana”.
Jak wspomniałem na początku, najskuteczniejszą kampanią wyborczą jest codzienna systematyczna praca. Interesuję się sprawami dzielnicy. Jestem w stałym kontakcie z jej mieszkańcami, nie unikam rozmów – także tych trudnych. Razem rozwiązujemy problemy, ale też razem bawimy się i świętujemy. Regularnie w ramach moich możliwości czasowych uczestniczę w spotkaniach Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego Żerniki i Rady Osiedla. Przede wszystkim staram się doradzać i podpowiadać, ale NIE ZAŁATWIAĆ. Zawsze to podkreślam: nieuczciwe byłby wobec mieszkańców innych dzielnic, gdyby wiceprezydent „załatwiał” coś dla swoich sąsiadów. Wszystkie dzielnice i wszyscy mieszkańcy powinni być traktowani porównywalnie.
Co Pan ma na myśli, mówiąc „porównywalnie”?
Obrazowo: z lotu ptaka nie powinno być widać, w którym rejonie mieszka prezydent lub jego zastępcy. Całe miasto powinno rozwijać się harmonijnie, nie ma mowy o specjalnych przywilejach inwestycyjnych czy wyższym poziomie usług komunalnych w jakiejkolwiek dzielnicy. Doceniamy przy tym inicjatywy i pracowitość lokalnych liderów, którzy działają sami lub reprezentują mieszkańców i w sposób kulturalny i odpowiedzialny przekazują ich potrzeby. Tak staram się działać z Żernikach i satysfakcjonujące jest to, że wraz z mieszkańcami tej dzielnicy razem przyczyniamy się do pozytywnych zmian i rozwoju dzielnicy.
____________________________
Adam Neumann
Urodzony w 1959r., mgr inż. mechanik energetyk, licencjonowany zarządca nieruchomości i wykładowca uniwersytecki kierunku zarządzanie nieruchomościami. Od urodzenia mieszka w Gliwicach, od 35 lat mąż Jolanty. Ojciec Roberta, Piotra i Katarzyny, dziadek Jakuba i Juliusza. Od 01.12.2006r wiceprezydent Gliwic.