Mówisz: Hiszpania, myślisz: gazpacho i paella? I słusznie, ale co powiedziałbyś na malutkiego prosiaczka, upieczonego, gdy jeszcze żywił się wyłącznie mlekiem matki? A może suszoną nogę czarnej świni? Albo czipsy ze świńskich uszu…? O, tak, hiszpańska kuchnia potrafi być zaskakująca (oraz koszmarna dla wegetarian)… Drugiego dnia Hiszpańskiego Lata w Gliwickim Teatrze Muzycznym doświadczymy tego na własnej skórze!
Kształtowała się przez setki lat – w deszczowych portach Galicii i żyznych dolinach Pirenejów, na wybrzeżach Morza Śródziemnego i Atlantyku oraz spalonych słońcem pustkowiach Mesety. Swoje smaki zawdzięcza zarówno arabskim książętom, jak i ubogim pasterzom kóz i owiec, Celtom i Rzymianom, podróżnikom do Nowego Świata, chrześcijanom, Saracenom i Żydom. Kuchnia hiszpańska! Prawdę mówiąc, jest tak bogata i różnorodna, że zamiast o jednej, należałoby chyba mówić o „kuchniach Hiszpanii”. Myślisz, że da się ją podsumować w czterech prostych słowach: „tapas”, „tortilla”, „gazpacho” i „paella”? Błądzisz! „Gazpacho”, zimny chłodnik z pomidorów, chleba i papryki jada się latem w skwarnej Andaluzji. Ale już żeby zjeść naprawdę dobrą „paellę”, trzeba pojechać na wschód, najlepiej do Walencji. A „tapas”? „Tapas”, to małe przekąski, niewielkie przegryzki, w każdym regionie inne i jeśli, dla przykładu, w Murcji i Cartagenie zasmakujesz w „queso a la plancha”, białym serku przypiekanym na płycie, nie licz, że zamówisz go Galicji… O nie, tam powinieneś raczej wstąpić „pulperii”, „ośmiornicodajni”, i – pamiętając o tym, że to region słynny z najlepszych owoców morza – poprosić o talerzyk pokrojonych nożycami na plasterki ramion ośmiornicy, polanych oliwą i posypanych sproszkowaną papryką. Wolisz wieprzowinę? Jedź do Salamanki! Podają tam pieczone w całości młode prosiątko, karmione wyłącznie mlekiem matki. Jeśli nie boisz się takich eksperymentów, może posmakują ci czipsy ze smażonych świńskich uszu? Albo gotowany byczy ogon? To jednak już przysmak Andaluzji, a my nie przejechaliśmy jeszcze przez Kastylię La Manchę z jej doskonałym serem „queso manchego” i łąkami, z których zbiera się szafran, najdroższą przyprawę świata. A pola ryżowe? Czy wiedziałeś, że wschodnia Hiszpania ma wspaniałe uprawy ryżu? Robi się z niego tysiące cudów: od nadziewania kiszek „morcillas”, przez sztandarową „paellę” aż po słodki „arroz con leche”, ryż na mleku. A przecież Hiszpania słynie jeszcze z win z La Rioja, z wyśmienitego „jerezu”, z upraw oliwek, z połowów małży i krewetek, z ryb i doskonałej szynki „jamon serrano”…
Więc jak? Czy czujesz, że cieknie ci ślinka? Zaczynasz zastanawiać się, co masz w lodówce? Zostaw ją! Przyjdź 4 lipca do Riun Teatru Victoria, gdzie podczas piątej edycji Hiszpańskiego Lata w Gliwickim Teatrze Muzycznym, robimy sobie fiestę. A fiesta nie może odbyć się bez dobrego jedzenia. Dlatego w samo południe zapraszamy na warsztaty kulinarne, by przygotować małe „co nieco”. A kiedy już przestanie nam burczeć w brzuchach o iberyjskich fiestach opowie nam Katarzyna Kobylarczyk, autorka książki „Pył z landrynek”. I nie martw się. Wszystkie nadmiarowe kalorie spalimy podczas tanecznej fiesty z zespołem Roman Mendez y su SabroSon!