Gdyby nie szybka decyzja interweniujących na średnicówce policjantów, mogło dojść do tragedii. W czasie porannego szczytu komunikacyjnego na granicy Gliwic i Zabrza kierowca luksusowego audi rozpoczął wyprzedzanie, po czym uderzył w jadący prawidłowo pojazd. Nie zatrzymując się, pojechał dalej, powodując kolejne kolizje.
Gdy ok. 6.30 na miejsce zdarzenia podjechali policjanci z gliwickiej drogówki, zobaczyli stojący przy krawędzi jezdni samochód marki Audi A8 z „wyjącym” na pełnych obrotach silnikiem. W pobliżu zatrzymał się wóz strażacki oraz dwa samochody, w które wcześniej uderzyło audi. Wewnątrz poobijanego luksusowego pojazdu siedział mężczyzna, który nie reagował na polecenia otwarcia drzwi. Gdy stróże prawa zobaczyli, że próbuje włączyć bieg, natychmiast wybili szybę i wyłączyli silnik.
Kontakt z kierującym był bardzo ograniczony. Policjanci nie wyczuli wprawdzie od niego alkoholu i nie stwierdzili też objawów zapaści cukrzycowej, ale ewidentnie nie był on świadomy tego, co przed chwilą zaszło. Mundurowi znaleźli w jego telefonie kontakt do syna i wykonali połączenie. Okazało się, że mężczyzna nie miał prawa prowadzić auta z uwagi na stan swojego zdrowia.
Jak wstępnie ustalono, 52-letni mieszkaniec Rudy Śląskiej, jeszcze na terenie Zabrza, uderzył w wyprzedzanego przez siebie opla, a następnie w bariery energochłonne i, jadąc dalej, najechał na tył fiata. Na szczęście w samochodzie napędzanym 4-litrowym silnikiem „wyskoczył” bieg automatycznej skrzyni, dzięki czemu audi zjechało na pobocze i zatrzymało się, pomimo wciśniętego pedału gazu.