Na przełomie roku 2019 i 2020 w Gliwicach trwała kampania wyborcza, mieszkańcy wybierali nowego prezydenta miasta. W pierwszej turze wygrał Adam Neumann, wskazany przez Zygmunta Frankiewicza na swojego następcę. Wygrał to być może za dużo powiedziane – żeby wygrać trzeba grać, a Adam Neumann po prostu był. Był kandydatem Frankiewicza.
Jego działania ograniczyły się do powieszenia wielkiego baneru przy dworcu PKP, mniejszych banerów na ogrodzeniach, wpisów na mało popularnym profilu na Facebooku oraz pozowaniu do zdjęć – w mających go odmłodzić – kolorowych sweterkach. Nawet gazeta-ulotka, którą wydał sztab, była fatalnie przygotowana i jeszcze gorzej kolportowana – dotarła chyba tylko do najbliższego otoczenia kandydata.
Neumann, jeśli już się gdzieś pojawiał, to kończyło się to zazwyczaj gafą, za którą musiał potem przepraszać. Do podręczników politycznego marketingu, w dziale „Tak tego nie robić” powinna przejść debata Neumann – Gornig, którą ten pierwszy zaczął od… przepraszania swojego konkurenta, ustawiając się tym samym w pozycji przegranego.
W porównaniu z działaniami wspomnianego Kajetana Gorniga czy Janusza Moszyńskiego sztabowcy Adama Neumanna zachowywali się jak dzieci we mgle. By prowadzić kampanię wyborczą potrzebna jest strategia. Szereg spójnych działań, mających na celu wykreowanie i utrwalenie określonego wizerunek kandydata i wizji jego prezydentury, przy jednoczesny wykazaniu słabości kontrkandydatów. Nie można ograniczyć się do powieszenia plakatów i bieżącego reagowania na działania konkurentów. To nie są lata 90 ubiegłego wieku! Trzeba być też świadomym własnych słabości, a tego w otoczeniu prezydenta zabrakło najbardziej.
Za stylizację obecnego prezydenta oraz – jak mówią nam osoby z jego otoczenia – za kształt kampanii odpowiadała w dużej mierze Małgorzata Hatalska. Osoba, która ostatnio pracowała w bibliotece, organizowała także niszowe pokazy mody, dzisiaj nieformalnie odpowiada za komunikację społeczną w mieście. Adam Neumann po wyborach postanowił zatrudnić ją na kierowniczym stanowisku w Urzędzie Miejskim. Prawo wymaga jednak zachowania procedur m.in. przeprowadzenia naboru, który ta musiałaby wygrać.
Dodajmy, że Hatalska kilkukrotnie startowała w naborze do UM, na niższe stanowiska. Za każdym razem bez powodzenia. Wykorzystano więc tzw. zatrudnienie na zastępstwo. Zazwyczaj, gdy ktoś z urzędników dłużej nie będzie obecny w pracy (np. urlop macierzyński lub chorobowy), to bez przeprowadzenia naboru można zatrudnić inna osobę, która go zastąpi. W historii nie zdarzyło się chyba jednak nigdy, że kogoś zatrudniono na zastępstwo na… nowo stworzone stanowisko kierownicze.
Hatalska nieformalnie została kierownikiem Referatu Komunikacji Społecznej, czyli, krótko mówiąc, odpowiada za kontakt z mieszkańcami. Jak ten kontakt wygląda, mogliśmy przekonać się już w marcu, w czasie pierwszej fali pandemii. „Gdzie jest Neumann?”, „prezydencie wyjdź z bunkra”, „czy my w ogóle mamy prezydenta?” – to tylko niektóre z powtarzających się ciągle komentarzy internautów. Neumann jest zupełnie niewidoczny, a komunikacja z mieszkańcami leży.
W zasadzie mamy powtórkę z kampanii wyborczej. Prezydenta nie ma w mediach, nie pokazuje się na konferencjach prasowych, nawet na otwarcie tężni solankowej „zapomniał” zaprosić dziennikarzy. Nie korzysta także z innych form komunikacji – na przykład Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia codziennie publikuje na Facebooku filmiki, w ten sposób raportując o swojej pracy.
Neumann nie wychodzi też do mieszkańców. Przedsiębiorcy, z którymi rozmawialiśmy na przełomie marca i kwietnia żalili się, że tak naprawdę nikt nie interesował się ich problemami, nikt nawet nie zapytał czego potrzebują, a z „tarczy” mało który mógł skorzystać. O „dialogu” z mieszkańcami w sprawie Wilczych Dołów szkoda w ogóle pisać. Neumanna po prostu nie ma. Oczywiście można powiedzieć, że prezydent nie jest od brylowania w mediach, tylko od rządzenia, ale po to ma się odpowiednie służby, żeby o ten kontakt dbały.
Jak nieoficjalnie mówi się na korytarzach Urzędu, Hatalska odpowiada także za Miejski Serwis Informacyjny, czyli gazetę wydawaną przez UM oraz za stronę internetową i kanały w media społecznościowych. Te ostatnie z doskonale działających przez ostatnie lata narzędzi komunikacji stały się cieniem samych siebie. Statystyki mówią jasno – dziś miejskie media prawie nic nie znaczą. Podczas gdy kanały komercyjnych redakcji mają zasięgi na poziomie kilkudziesięciu, nawet kilkuset tysięcy, profil Miasta dociera do zaledwie kilku tysięcy odbiorców.
Czy Małgorzata Hatalska wystartuje w konkursie? Czy go wygra? Choć słychać komentarze, że wymagania konkursowe są napisane pod nią to może się okazać, że będzie miała sporą konkurencję. A może prezydent po prostu nie jest zadowolony z pracy pani Hatalskiej i szuka kogoś lepszego? Co będzie musiał robić nowy dyrektor referatu? Wydawać miejską gazetę, publikować ogłoszenia, artykuły i informacje prasowe, realizować informacyjne programy radiowe i telewizyjne oraz kampanie informacyjne. Będzie też zajmował się badaniami opinii publicznej i prowadzeniem strony internetowej Miasta.
Zadanie bardzo odpowiedzialne. To w głównej mierze od sprawności dwóch osób: kierownika referatu komunikacji oraz rzecznika zależeć będą notowania prezydenta, a co za tym idzie całej Koalicji dla Gliwic. Gdy prezydentem był Zygmunt Frankiewicz często samo wspólne zdjęcie na ulotce wystarczało by zostać radnym. Dzisiaj stracić może całe ugrupowanie, a zostanie ponownie wybranym nie będzie już tak łatwe, bo nazwisko prezydenta może być obciążeniem, a nie jak do tej pory nobilitacją. Wybory już za trzy lata.