W zeszłą niedzielę w jednym z bloków przy ulicy Hutniczej, doszło do niebezpiecznego wybuchu gazu. Rannych zostało pięć osób, w tym również przypadkowy przechodzień. Wśród poszkodowanych w najcięższym stanie była kobieta, którą przewieziono do szpitala w Siemianowicach Śląskich. W akcji uczestniczył śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
– Wybuch sprawił, że drzwi wejściowe do mieszkania zostały wypchnięte na klatkę schodową z taką siłą, że przeleciały przez korytarz i wyważyły drzwi mieszkania z naprzeciwka, po czym wpadły do środka – opowiada jeden z mieszkańców bloku. – Byłem w szoku, to były drzwi antywłamaniowe! Eksplozja spowodowała spore straty materialne. Uszkodzeniom uległy cztery zaparkowane w pobliżu samochody, zniszczona została elewacja bloku oraz korytarz. W kilku mieszkaniach wyrwało drzwi wejściowe. Nawet drzwi wejściowe do bloku zostały zdeformowane.
– Wszędzie było pełno unoszącego się pyłu, wyszliśmy na zewnątrz bojąc się kolejnych eksplozji. Na szczęście straż pożarna przyjechała bardzo szybko, a cała akcja przebiegała sprawnie, po kilku godzinach pozwolono nam wrócić do mieszkań. – opowiadają sąsiedzi. Inspektor nadzoru budowlanego zezwolił na dalszą eksploatację budynku z wyłączeniem mieszkania, w którym doszło do wybuchu gazu. W sprawie zostanie przeprowadzone śledztwo w celu sprawdzenia sytuacji zagrażającej życiu wielu osób oraz powodującej znaczne straty materialne.
Choć media zdążyły już okrzyknąć właściciela mieszkania menelem to sąsiedzi nie zgadzają się z tą opinią tłumacząc, że co prawda zaczął nadużywać alkoholu po trudnych przeżyciach sprzed lat ale jego mieszkanie nie było żadną meliną. – Zawsze było tam czysto, wieszał nawet ozdoby na święta i pielęgnował ogródek przed blokiem. Zawsze był miły i kulturalny. Czasami popił z kolegami ale to nigdy nie kończyło się burdami czy zniszczeniami. – opowiadają.