– Nasz partner oczekuje, że na zgłoszonych działkach wykonamy na swój koszt uzbrojenie terenu i zapewnimy dostęp do asfaltowych dróg, choć pierwotnie była mowa jedynie o przekazaniu przez nas gruntów. Mieliśmy być partnerem programu, a nie głównym inwestorem
– tłumaczy Adam Neumann, zastępca prezydenta Gliwic odpowiedzialny za gospodarkę mieszkaniami w mieście.
Bank oczekuje również, że zainwestowane w program środki wrócą do kasy BGK Nieruchomości po maksymalnie 25 latach. Władze Gliwic prowadzą obecnie rozmowy z BGK Nieruchomości, spółką zależną Banku Gospodarstwa Krajowego. Stawką prowadzonych negocjacji są jak najlepsze warunki oferty „M+” dla gliwiczan. – Prowadzimy rzetelne, odpowiedzialne analizy w oparciu o ofertę banku. Niestety, są one długotrwałe – wyjaśnia Neumann. Negocjacje z bankiem przedłużają się, bo BGK Nieruchomości wymaga teraz większego zaangażowania ze strony miasta niż na starcie rozmów.
Zmiany w programie wpływają na zmianę prognozy wysokości czynszów za wynajem „mieszkań plus”.
Przy obecnych wyliczeniach obciążeń dla najemców bardzo prawdopodobne jest, że zainteresowanie najemców znacznie by się zmniejszyło. Miasto musiałoby utrzymywać pustostany, a tego chce uniknąć. Kalkulacje miasta wskazują, że zamiast wyjściowych 10 zł za m2 na miesiąc, najemcy będą musieli płacić około 20 zł za m2 na miesiąc. A do tego trzeba jeszcze doliczyć opłaty za media. – Zachodzi obawa, że nie będzie to oferta dla „słabiej uposażonych rodzin”, jak podają autorzy programu „Mieszkanie+” – mówi prezydent Gliwic Zygmunt Frankiewicz.
Miasto nie chce pochopnie odstępować od współpracy z BGK Nieruchomości i wciąż wierzy, że w drodze negocjacji uzyska większe wsparcie strony rządowej niż obecnie deklarowane.
Na pewno nie zgodzi się jednak na nadmierne finansowanie programu „M+” i jednoczesne poniesienie zwiększonego ryzyka związanego z tą inwestycją, dotyczącego na przykład niepewności co do trwałości budynków i kosztów ich utrzymania. W dodatku miasto nie otrzymało jeszcze od banku szczegółów taniej technologii prefabrykowanej, w której mają być wzniesione budynki. Stawia to pod znakiem zapytania jakość ich wykonania oraz standard, przekładające się na faktyczne zainteresowanie mieszkańców lokalami z rządowego projektu.
Kolejną nierozstrzygniętą kwestią jest to, kto i na jakich zasadach będzie zarządzał zasobem „mieszkań plus” i jakie będą kryteria naboru najemców.