Kiedy otrzymaliśmy zdjęcie zalanej ulicy Reymonta, postanowiliśmy sprawdzić, dlaczego władze nie podjęły żadnych działań w związku z zalewającą okolice wodą.
W czasie deszczu droga pod wiaduktami przy ul. Reymonta w Sośnicy i ul. Jana Śliwki zamienia się w jezioro zupełnie uniemożliwiające przejazd. Zalane samochody i brodzący w kałużach przechodnie, to skutki wieloletnich zaniedbań władz miasta(?). Zarówno urzędnicy jak i pracownicy spółek miejskich bezradnie rozkładają ręce, a sprawę za każdym razem pozostawiają siłom natury, czekając aż woda sama opadnie.
Okazuje się, że blisko 20 lat to za mało, by rozwiązać sprawę ulic zalewanych nawet po niezbyt intensywnych opadach.
Czy władze miasta są świadome problemu? O to zapytaliśmy naczelnika Wydziału Przedsięwzięć Gospodarczych, panią Mariolę Pendziałek.
– Chodzi o dwa wiadukty kolejowe przy ul. Reymonta i ul. Jana Śliwki. W tej chwili prowadzimy czynności które mają poprawić sytuację. Zostały wykonane projekty przebudowy kanalizacji deszczowej i obecnie planujemy jej modernizację. Problem jest o tyle poważny, że w okolicy nie ma odbiorników wody, dlatego musimy wybudować przepompownie.
Co jest powodem takie stanu rzeczy?
– To niewielka średnica kanału. Przez to nie może odebrać takiej ilości napływającej wody. Jej niewydolność to nie jest kwestia zanieczyszczenia, bądź uszkodzenia. Jest drożna i w dobrym stanie.
Jak doraźnie zapobiegać zalewaniu ulic?
– Kiedy mamy do czynienia z opadem o dużej sile, kanalizacja nie jest w stanie odebrać takiej ilości wody. Jedynym wyjściem jest czekanie, aż kanał będzie drożny. W przypadku wiaduktu przy ul. Jana Śliwki wykonywane są dodatkowe wpusty, które pozwolą na szybszy odpływ wody. Niestety w przypadku wiaduktu przy ul. Reymonta nie ma takiej możliwości.
Mieszkańcy nie mogą liczyć nawet na pomoc Straży Pożarnej, gdyż ta nie posiada pomp, które na bieżąco mogłyby odebrać gromadzącą się wodę
– To bezsensowna walka. Nawet w czasie niewielkich opadów ilość deszczówki jest tak duża, że żadna z naszych maszyn nie poradziłaby sobie z osuszaniem. Właściwie możemy tylko czekać, aż woda opadnie i wtedy dopiero wypompować to co zostało – mówi zastępca komendanta Centrum Ratownictwa Gliwice, mgr. inż. Jan Sroka.
Po naszej interwencji, dodatkowe działania zapowiedzieli Radni z Sośnicy.
Zapytani o dręczącą mieszkańców sprawę, odpowiadali, że coś obiło im się o uszy. Jednak gdy zostali poproszeni o wymienienie działań jakie podjęli w imieniu mieszkańców, nic nie przychodziło im do głowy. Aby dowiedzieć się więcej na temat harmonogramu ewentualnych prac, postanowiliśmy skorzystać z zaproszenia radnego Jana Pająka, który zaproponował osobiste spotkanie z naczelnikiem Wydziału Przedsięwzięć Gospodarczych.
Czy jak woda, popłyną deklaracje z Urzędu Miasta Gliwice? O tym przekonamy się niebawem.