Wczoraj wieczorem w Gliwicach doszło do dwóch groźnych pożarów.
O godzinie 18.45 strażacy przyjęli zgłoszenie o samochodzie płonącym na ul. Marcina Strzody. Straż pożarna momentalnie przybyła na miejsce. Jak przekazał nam Dariusz Mrówka, rzecznik prasowy PSP w Gliwicach, okazało się, że z nieustalonych przyczyn, w trakcie jazdy, pod maską poloneza caro pojawiły się płomienie. Starszy mężczyzna, kierujący pojazdem, nie zauważył co się dzieje, uświadomili mu to dopiero przypadkowi kierowcy. Dzięki ich interwencji i pomocy, mężczyźnie udało się opuścić płonący samochód. Strażacy skierowali strumienie wody na poloneza i błyskawicznie ugasili pożar.
foto: Ł. Jurek
Tymczasem 4 zastępy straży pożarnej wyjechały na sygnale do pożaru lokomotywy przy ul. Toszeckiej. Doszło do samozapłonu silnika trakcyjnego, również podczas jazdy. Maszynista z drugim mężczyzną, prawdopodobnie kierownikiem składu, podjęli samodzielną próbę gaszenia pożaru. Ogień nie dawał jednak za wygraną. Pod lokomotywą zaczęło się palić rozlane paliwo. Do akcji wkroczyli strażacy. Podjęto decyzję o użyciu proszku gaśniczego – do ugaszenia pożaru potrzebna była potężna ilość, bo aż 750 kg. Cała akcja trwała niemal 2 godziny.
Obydwa zdarzenia miały szczęśliwy finał, nikt nie ucierpiał w pożarach. Na razie nie ustalono przyczyn tych samozapłonów.
foto: M. Turek