Trwająca od ponad 12 lat hossa na amerykańskich akcjach wielokrotnie wydawała się dobiegać końca, po czym kolejny raz wyceny NASDAQ czy S&P 500 ustanawiały nowe rekordy. Ostatnio do peletonu zaczęła dołączać nawet polska giełda, wyłamując się z wieloletniego trendu bocznego. Czy czekają nas kolejne miesiące wzrostów, czy raczej obawy o inflację odbiją się na indeksach?
Obawy o rosnącą inflację a giełdy
Ostatni rok to wspaniały okres na inwestowanie w akcje – zarówno polskie, jak i z rynków rozwiniętych. W dużej mierze bycze nastroje napędzane były bardzo luźną polityką fiskalną najważniejszych Banków Centralnych (Fed, EBC, BoJ czy BoE), która w połączeniu z pakietami stymulacyjnymi i zwiększonym zainteresowaniem rynkami finansowymi przez inwestorów indywidualnych przyczyniła się do napłynięcia na giełdy gigantycznych środków. W prostej linii musiało się to przełożyć na mocne odbicia wycen – dołki z marca 2020 zostały załatane w kilka miesięcy, po których mamy kontynuację hossy i regularnie poprawiane historyczne szczyty. Niedawno pojawił się jednak czynnik, który może zepsuć tę sielankę – rosnąca inflacja. O ile na rynkach peryferyjnych, jak Polska, Węgry czy Turcja taki stan nikogo nie dziwi i nie ma znaczenia dla globalnej ekonomii, o tyle pojawienie się wysokich odczytów inflacyjnych w USA może okazać się zabójcze dla indeksów giełdowych na całym świecie.
Amerykański Fed ma bowiem bardzo niewiele narzędzi do walki ze wzrostem inflacji – może ściągnąć pieniądze z rynku, ograniczając QE i wzmagając reverse repo lub podnieść stopy procentowe. W obu przypadkach oznacza to nieuchronne ograniczenie akcji kredytowej, a w tym drugim również wzrost kosztów kredytowania. Z pewnością skłoni to inwestorów do lepszego dobierania walorów i nabywania jedynie tych, które dają największe szanse na wysokie zwroty – jako że skończy się era darmowego pieniądza.
Czy koniec hossy jest już za rogiem?
Bardzo trudno przewidzieć dokładną datę zakończenia „nienormatywnej” polityki głównych Banków Centralnych. Być może dla utrzymania optymizm na rynku jeszcze przez kilka miesięcy zdecydują się na utrzymanie dotychczasowej sytuacji i „udawanie”, że inflacji nie ma, np. tłumacząc ją niską bazą. Możemy spodziewać się także interwencji ustnych czy bardzo powolnego ograniczania QE. Jednak bez wątpienia konieczny okaże się powrót do standardowej polityki monetarnej – i będzie to bez wątpienia dość bolesny okres dla inwestorów. Jednak zanim to nastąpi, to warto skupić się na maksymalizacji zysków, jakie można uzyskać, optymalnie inwestując na giełdzie.