Historia miała miejsce 12 marca w godzinach szczytu komunikacyjnego, co tylko potęgowało poziom zagrożenia. Gliwiczanin, zgłaszający niebezpieczną sytuację jako pierwszy, nie zdążył nawet rozpoznać marki pędzącego auta. Miał to być samochód ciemnego koloru, najprawdopodobniej typu kombi, pędzący pod prąd „średnicówką”.
Tego rodzaju zgłoszenie natychmiast kwalifikowane jest jako zagrożenie życia i zdrowia oraz posiada status „Pilne”.
Wzorowa reakcja postronnych
Dyżurny wysłał w pościg dwa radiowozy. Po chwili odebrano zgłoszenie od innego kierowcy, który był pewny, że prowadzący granatowe audi A4 mężczyzna jest nietrzeźwy. Ten świadek miał możliwość ruszenia za podejrzanym i przekazywania, gdzie przemieszcza się stanowiący zagrożenie pojazd.
Do akcji wkracza policja
Okazało się, że samochód kieruje się w stronę autostrady A4, na Wrocław. Tam pościg przejął ścigacz z wydziału ruchu drogowego, dopędził i zatrzymał sprawcę w rejonie MOP Proboszczowice.
Nie dość, że pijany, to jeszcze z zakazem
Okazało się, że w organizmie kierowcy krąży alkohol w stężeniu ponad 2,2 promila. W takim stanie 27-letni mieszkaniec Oławy zmierzał do miejsca zamieszkania… Okazało się też, że podejrzany posiada dwa aktywne zakazy kierowania pojazdami, wydane przez Sąd Rejonowy w Nowym Targu.
Nie potrafił ustać na nogach
Młody mężczyzna musiał być prowadzony przez mundurowych, gdyż nie był w stanie ustać na nogach. Został przetransportowany do policyjnego aresztu, a auto odholowano na policyjny parking.
Zajął się nim sąd
13 marca policjanci z Pyskowic doprowadzili podejrzanego do prokuratury Rejonowej Gliwice-Zachód. Prokurator zdecydował, że na czas prowadzonego postępowania oławianin będzie znajdował się pod dozorem tamtejszej policji, będzie miał też obowiązek informowania o każdej zmianie miejsca pobytu, trwającego dłużej niż 5 dni, policji w Pyskowicach oraz wpłaci poręczenie majątkowe.
Za przestępstwa złamania zakazów sądowych oraz prowadzenia pod wpływem alkoholu mężczyźnie grozi 5 lat pozbawienia wolności, o wysokich karach finansowych nie wspominając.