Budka kontra Golbik? Gliwice są zmęczone „siwymi mężczyznami”

Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, trwa właśnie wyjazdowe spotkanie Gliwickiej Inicjatywy Obywatelskiej, stowarzyszenia byłego prezydenta Frankiewicza, podczas którego ma on wskazać swojego kandydata w wyborach samorządowych.

Wybory odbędą się w jedną z kwietniowych niedziel, czasu wbrew pozorom jest więc niewiele – po Świętach zapewne kampanie ruszą na dobre. Analizujemy gliwicką scenę polityczną, próbując odpowiedzieć na pytanie: kto ma największe szanse na zostanie nowym prezydentem Gliwic?

Środowisko Frankiewicza stanęło przed wyjątkowo złożoną sytuacją polityczną. W naszym mieście funkcjonują bowiem dwa koła Platformy Obywatelskiej: jedno tworzone przez Katarzynę Kuczyńską-Budkę (żonę wiceprzewodniczącego partii) oraz Pawła Kobylińskiego i Marka Gzika, drugie Marty Golbik i Ewy Weber, któremu patronuje Zygmunt Frankiewicz.

Nie jest tajemnicą, że oba środowiska za sobą nie przepadają. Radna Budka gotowa jest nawet współpracować z PiS-em, głosując na sesjach Rady Miasta przeciwko radnym Koalicji dla Gliwic Z. Frankiewicza.

Wiele wskazuje na to, że nie uda się powtórzyć fortelu Frankiewicza z 2019 roku, kiedy to oba środowiska wystawiły wspólnego – tak naprawdę wskazanego przez niego – kandydata, którym był Adam Neumann.

Pomimo kiepskiej, pełnej błędów kampanii, strategia ta wystarczyła, by Neumann zdobył prezydenturę w pierwszej turze, zdobywając ponad 50% głosów. Teraz, gdy elektorat będzie podzielony pomiędzy kandydatów Frankiewicza i Budków, osiągnięcie podobnego rezultatu staje się niemożliwe.

Jeśli Frankiewicz źle obstawi, jego kandydat może przegrać. Wystarczy by Platforma wystawiła… Katarzynę Kuczyńska-Budkę.

Rozpoznawalne nazwisko, aktywność w mieście, logo Platformy, zdjęcia z Tuskiem i ogromne zasoby finansowe – mówi się że Borys Budka ma zostać ministrem aktywów państwowych, czyli przejąć władzę nad państwowymi spółkami – sprawiają, że jego żona staje się najmocniejszym kandydatem.

Kuczyńska-Budka zresztą oczyściła już sobie drogę, usuwając z niej Marka Gzika – tego „wysłała” do Sejmu, a Paweł Kobyliński zrobił tak słaby wynik, że nie może być na poważnie brany pod uwagę w wyścigu o prezydencki fotel.

Marek Gzik, który zdobył mandat posła w okolicznościach, gdy KO przejęła władzę w kraju, raczej nie będzie chciał „cofnąć” się do Gliwic. Jednak w polityce obowiązuje zasada „nigdy nie mów nigdy”. Jeśli z jakichś powodów Kuczyńska nie otrzyma nominacji partii, to możliwe, że PO sięgnie po profesora Gzika. Ten dla środowiska Frankiewicza byłby jeszcze większym zagrożeniem.

Kogo więc może wskazać Zygmunt Frankiewicz?

Jedno jest pewne – jego poparcie znaczy wiele, jednak nie jest powiedziane, że i tym razem będzie decydujące i przy słabym kandydacie lub źle poprowadzonej kampanii może nie wystarczyć. A Frankiewicz nie może sobie pozwolić na stratę Gliwic. Wśród kandydatów na prezydenta najczęściej w kuluarach wymieniano Mariusza Śpiewoka, obecnie zastępcę prezydenta Neumanna.

Jednak, choć jest bardzo sprawnym urzędnikiem, to jego niska rozpoznawalność, brak doświadczenia w kampaniach i polityce oraz obciążenie decyzjami Neumanna, stanowić mogą wyzwania w walce o głosy wyborców, których nie da się przezwyciężyć.

Mariusz Śpiewok to doskonały urzędnik i to może przemawiać za jego kandydaturą, ale Adam Neumann jako wiceprezydent też doskonale sobie radził. Z tym, że na stanowisku prezydenta trzeba mieć też umiejętności polityczne i interpersonalne, konieczne do skutecznego komunikowania się ze społeczeństwem.

Wczoraj o gliwickich wyborach napisał nawet Onet: „Prezydent Gliwic może pożegnać się z urzędem po jednej kadencji. Z informacji Onetu wynika, że zmiany chce senator Zygmunt Frankiewicz, wieloletni prezydent tego miasta, który wciąż ma duży wpływ na lokalną politykę. W kuluarach mówi się, że liderką w wyścigu o urząd jest Marta Golbik, obecna posłanka Koalicji Obywatelskiej. – Marta łączy środowisko Frankiewicza i Tuska – słyszymy od polityków w mieście.”

Trzeba przyznać, że Marta Golbik, która z powodzeniem przeszła przez cztery kampanie wyborcze, w tym jedną samorządową i trzy parlamentarne, zakończone ogromnym sukcesem, może okazać się czarnym koniem wyścigu. Doświadczenie przeprowadzonych kampanii, sprawdzony w boju zespół, plus obycie w mediach i polityce, to coś czego nie posiada żaden z kandydatów.

Jej świeża, dynamiczna kampania zwiększyła rozpoznawalność i popularność, a naturalny, dobry kontakt z ludźmi jest nie do przecenienia.

Czy zatem w Gliwicach czeka nas starcie dwóch pań? Jedno jest pewne. Gliwice czeka zmiana pokoleniowa. Miasto wydaje się być zmęczone mężczyznami, którzy sięgnęli po władzę w latach 90. Potrzeba nowych twarzy, pomysłów i energii, które będą kształtować kierunek rozwoju na kolejne dekady.

client-image
client-image
client-image
client-image

Podobne artykuły

Ulubiony Portal Gliwiczan

102,665FaniLubię
14,741ObserwującyObserwuj
1,138ObserwującyObserwuj

Inne artykuły